poniedziałek, 29 listopada 2010

Kłamstwo jako przyczyna wojny.

Drzwi do pokoju duchowego i światowego  otwiera prawda. Wyłącznie prawda - zasilana wibracjami energii miłości. I - niestety, nic pomniejszego.


Drzwi od wewnątrz wyglądają tu tak samo, jak od zewnątrz. Ale w chwili rozświetlonego prawdą doświadczenia egzystencjalnego, znikają, stają się zbędne. 


Pojawia się jedność, człowiek zjednoczony ze wspólnotą, wszechświatem i Bogiem.


Człowiek, który wciąż błądzi, upada i grzeszy, na szczęście  nie utracił zdolności do spotykania prawdy na swojej drodze życiowej. Potrafi się podnieść, by pójść przed siebie i odkryć, że życie jest nieskończonym darem, pielgrzymką duchową poprzez historię i kulturę - do wieczności.


Wciąż istnieje nadzieja, że spotkasz się z prawdą twarzą w twarz i odmienisz swe życie. Nie ma przy tym znaczenia, kim jesteś, ani jaką religię wyznajesz. Najważniejsze mieści się bowiem w kochającym  sercu i sumieniu  odróżniającym czyste od brudnego, zdrowe od zainfekowanego, uczciwe od przywalonego hipokryzją i obłudą...


Na szczęście  ciągle potrafimy przechować w pamięci zbiorowej świadectwa osób, o których potem mówimy: tak, to byli nasi święci. Wierzymy, że teraz modlą się za nas w królestwie niebieskim.
Nie święci jednak tworzą historię świata, lecz grzesznicy. Święci tylko nas chronią przed stoczeniem się w otchłań barbarzyństwa. Poprzez modlitwę, poprzez wiarę i miłość. Poprzez przykład godnego oddania się Bogu.


Nie są jednak w stanie doświadczać za nas życia, przekazać nam wprost do umysłu czystego hologramu jedności stworzenia. Dla nas świat, w którym doświadczają Boga,  nie jest raczej dostępny w doświadczeniu. 


Mieszkamy w miejscach, gdzie toczy się wojna dobra ze złem, w sferach dualizmów, które dzielą. Oddzielają  subiektywne od obiektywnego,   wewnętrzne od zewnętrznego, twoje od naszego, duchowe od materialnego, człowieka od Boga, życie od śmierci.


Oddzielają od siebie skutecznie - czasami niezauważalnie, a czasami gwałtownie -  wiele innych rzeczy, których nie wymieniłem. Realnie i namacalnie, mimo że są bodajże pierwszym kosmicznym i subtelnym w swej ulotności złudzeniem stworzenia. Pierwszym w porządku poznania, lecz brzemiennym w skutki egzystencjalne dla dzieci bożych. 


Skutki tego złudzenia, które jest pierwotnym kłamstwem, bywają brutalne dla jednostek i narodów, na co licznych dowodów dostarcza nauka historii - przede wszystkim tej nowożytnej i współczesnej. Nazizm i komunizm w XX wieku, aborcja, eutanazja, relatywizm aksjologiczny, zabawa w promocję gier degenerujących ciało, umysł i duszę człowieka - współcześnie.


Człowiek grzęznący w bagnie kłamstw, nie potrafi otworzyć  drzwi do pokoju i nigdy go nie zazna. Ani w sercu, ani w świecie. Nie ma klucza do prawdy. Nie widzi klamki w drzwiach, bo nie wierzy, że dane mu jest przekraczanie ograniczeń dualizmu.  


Widzi mury. Wokół niego stoją jedynie mury budowane i burzone w każdym miejscu i kierunku przestrzeni. Budowane i burzone, burzone i budowane na nowo  w  historii cywilizacji, w rozlicznych pasjach ślepej pewności ewolucjonizmu materialistycznego i ateizmu. Budowane i burzone we własnym losie, który pędzi na oślep, by spotkać przeznaczenie.


Kłamstwo jest źródłem walki, której celem jest podporządkowanie sobie kogoś, upokorzenie go i ostateczne pokonanie. Każdej walki, dobrej i złej, również tej prowadzonej o sprawiedliwość, prawo, demokrację, wiedzę, wolność i pokój. Również tej prowadzonej kanałami dyplomatycznymi, przy użyciu służb specjalnych, które ponoć mają zapobiegać terroryzmowi i eskalacji konfliktów, a przecież często je kreują dla zysku własnego lub tych, którym służą.


Nie ma znaczenia, czy walka toczy się na frontach wewnętrznych (duchowych), czy zewnętrznych (politycznych, gospodarczych, militarnych) - tak samo jest beznadziejna, przegrana. To przegrana w skali kosmicznej i teologicznej, gdy na szali wieczności przyjdzie zważyć własną duszę.


Pora zastąpić ideologię walki o lub przeciw mądrą filozofią współdziałania, współuczestnictwa, zaś kulturę indywidualizmów i zdobywców zstąpić kulturą wspólnoty, która wspiera różnorodność na każdym poziomie fraktalnego organizowania się życia w zdrowe formy.


Kłamstwo trudno  wykorzenić. Ten wirus mutuje szybciej niż ludzka myśl, niż cokolwiek w materialnym świecie. Osacza, cenzuruje, stroi się w maski obietnic i iluzji spełniania marzeń zwyrodniałych - wbrew naturze. Niszczy zróżnicowane formy życia na jego wielu poziomach po butem ideologicznej poprawności.


Kłamstwo kusi, zwodzi, tworzy wizje, (co nie jest w żaden sposób odkrywcze, lecz warto o tym powtarzać przy każdej okazji.)


Roznosi ogniska choroby. Wszędzie pozostawia po sobie zgliszcza, czarny ogień nienawiści i pogardy. Bywa nienasycone, gdy wepchnie ego swej ofiary w pychę i  nią ją napycha - jakby nie była to trucizna dla organizmu, lecz pożywienie.


W glorii bezkarności i doraźnych sukcesów,  organizuje się w skomplikowane struktury instytucji, korporacji, państw imperialnych i klanów oligarchicznych. Puchnie od bogactw, które gromadzi na biegunach mafijnych organizacji. Byle wyżej posadzić własną przewrotność na piętrach władzy wieży Babel. 


Zbroi się aż po zęby, bo nikomu nie wierzy - nawet sobie.


Nie wierzy nikomu i prowadzi wojny ideologiczne na różnych urojonych frontach. Odwróciło porządek wartości bebechami na wierzch - opisując świat w językach nowomowy. Opanowało światowe media, opanowało większość mechanizmów awansu w strukturach ludzkich społeczeństw. 


Nie zatrzyma się samo. Musimy je jakoś powstrzymać -  my. Póki żyjemy.


Nie chcę być prorokiem złych wieści, ale nie mam wyboru. Kłamstwo znów wysoko podniosło głowę - tak wysoko jak w latach 30-tych XX wieku. Nabrało pewności siebie, rozpycha  się bezkarne po świecie, poczuło własną moc. Opanowało nowe techniki manipulacji i dezinformacji, zagoniło  do roboty  niewolników w białych kołnierzykach dziennikarzy, polityków, menedżerów. Niepodzielnie rządzi. Pcha się do koryta władzy, używając do tego celu coraz bardziej bezczelnych technik. W czyim imieniu i  interesie?


Zbliża się wojna.Czy nieuchronna?


Tak, nieuchronna, jeśli nie znajdziemy sposobu na zresetowanie kłamstwa w sobie i na świecie.


Nie, jeśli się opamiętamy i zresetujemy najgroźniejsze wirusy w systemie światowego porządku.


Wojna nie jest już wentylem bezpieczeństwa, dzięki któremu człowiek powinien wracać do pokory. Ten czas bezpowrotnie minął. Jeśli mamy przetrwać, musimy odnaleźć inne metody spuszczenia zatrutej krwi z organizmu świata.


Organizm jest już tak zatruty, że potrzebna będzie radykalna kuracja oczyszczająca.


Gruntownym reformom trzeba poddać zwłaszcza światowy system finansowy generujący wirtualny dług państw na jednym biegunie dla bogactwa producentów wirtualnych pieniędzy na biegunie drugim -  to krwiobieg gospodarki. 


Wykorzenić z noosfery wszystkie mutacje totalitarnych ideologii, takich jak neokomunizm, neofaszyzm i neoliberalizm - to wadliwe oprogramowanie aksjologiczne i logiczne systemów politycznych i społecznych. 


Odejść od apokaliptycznych wizji wdrażania  globalnego imperium oligarchów - to twór wbrew naturze, która zawsze wybiera bioróżnorodność i kulturowe niuansowanie religijne i historyczne wspólnot i narodów.


Czy to wystarczy? Nie, to absolutne minimum. To wciąż zbyt mało, aby przywrócić na swoje miejsce prawdę w kulturze, pokój  na świecie i równowagę ekologiczną Gai.


Ale może wystarczy, by uchronić nas przed widmem wyniszczającej ludzkość III Wojny Światowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz