czwartek, 25 listopada 2010

Obfitość z miłości, nie z bogactwa

Świadomość obfitości pojawia się na drodze miłości, nie bogactwa.
Świat będzie lepszym miejscem, gdy zechcemy się  uczyć  wzajemnie od siebie - miłości. Płynąć w strumieniu obok innych cząstek wody, by odnaleźć fraktale energii witalnej, która wyzwala się wprost z życia, odradza w każdym momencie w wibracji prawdy.



A słowa te,  bezwartościowe dla większości  wyznawców złotego cielca, zostaną przywrócone kulturze. Nauczymy się znów prostych wartości - bez kultu młodości, bez pogardy dla naszych rodziców i dziadków. Ludziom starszym, których czas na ziemi jakoby przeminął, należy się szacunek.
Bogactwo, w swym  najwyższym przebóstwieniu cywilizacji śmierci, pogardza ubóstwem, nie ma szacunku dla ludzi. Bezlitosne pastwi się nad każdym, bez wyjątku. Kupuje miłość, przekupić chce śmierć, wygnać ze świata cierpienie i wolność.Wybudować kolejne złote klatki. 
Liderzy  z areopagu finansjery, ale również!, podążający za nimi dziennikarze, nauczyciele, politycy i przywódcy religijni – jak stado są baranów, prowadzonych na rzeź przez złotego cielca. W orszaku śpiewającym pieśni uwielbienia dla bóstwa, oślepieni  blaskiem mamony – niosą krew własną, nieodkupioną i nieprzelaną. Wydaje im się, że przewodzą – wytyczając szlaki postępuW potępieniu dla starych bogów.
Lecz dokąd maszerują pozostali, pozostawieni bez pewności i wiary, gdy  podążają pokornie za takimi liderami? Do duchowego raju rozkwitającego życia, czy w otchłań bezdusznej materii produkującej wielkie mózgi?
Bogactwo materialne stało się synonimem obfitości – znakiem, że komuś los sprzyja, że jest kimś lepszym. Uschnięte kwiaty stoją w wazonach i już nigdy nie zakwitną. Słowiki w klatkach nie zaśpiewają o wolności.
W rzeczy samej,! bogactwo samo w sobie ani dobre ani złe, staje się wyborem zła.
Filantropia i skąpstwo są jak awers i rewers monety, wokół której obraca się nasze ego.  Dla filantropa królestwo niebieskie otwiera się samoczynnie - z każdą wydaną złotówką; dla skąpca zamyka i pieczętuje za siedmioma bramami karmyI nie ma tu innych kluczy.
W ubóstwie materialnym nie poszukuj wytrychów do obfitości. Świadomość opuściła miejsca zaludnione przez szczury uganiające się za żarciem na wysypiskach śmieci.  Szuka innej drogi do serca człowieka, gdzie zawiść i pogarda, chciwość i pycha  nie krzyżują umysłów  w cierniach egoizmu 
W pomieszanym umyśle ubogiego zawistnika i w pomieszanym umyśle bogatego skąpca droga do królestwa duchowego zatrzasnęła się na siedemdziesiąt siedem pieczęci karmy. Pycha i pogarda: wokół tych biegunów nadyma się - zamknięty na królestwo ducha - świat.
Mimo to, lepszy świat, nie przestaje być wyzwaniem. Ideał nie zniknął za horyzontem i wciąż samoczynnie się odradza, w nowym kształcie i postaci, w każdym następnym pokoleniu ludzkim.
Odnawianie się ideału  niesie nową nadzieję, że świat będzie lepszy. Mówi, że nadzieja nie jest matką głupich, lecz matką  obfitości, drogą mądrych, gdyż wypiera z serca lęk i ułatwia przetrwanie.
Mądrzy podróżują  zawsze w pierwszej klasie. Z biletem miłości, nie bogactwa. W ciszy, w której odkrywają prawdę, że wszechświat jest tylko interaktywnym lustrem. Odbija się w nas, rozwija się w nas i poprzez nas daje, co najlepsze. Innym.
Ciężko nam żyć, bo tak niewiele otrzymaliśmy od innych? Nic więcej po prostu dostać nie możemy, bo tego nie przyjmiemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz